Byłem dziś w urzędzie pracy. Stałem się świadkiem i uczestnikiem zabawnej sytuacji. Pani urzędniczka rugała petenta w związku z tym, że dokument wypełniony był dwoma różnymi kolorami długopisów, granatowym i czarnym. Z rozmowy wynikało, że jest to niedopuszczany stan rzeczy i nie jest możliwe aby taki dokument przyjąć. Pan który przyszedł'był z owym dokumentem nie miał możliwości ponownego wypełnienia tegoż na miejscu, ponieważ na kartce znajdował się podpis osoby nieobecnej przy całym zajściu. Petent miał już wychodzić, kiedy ja, z wahaniem postanowiłem się odezwać:
Urzędniczka patrzyła na mnie przez chwilę milcząc, po czym powiedziała że, w sumie to nie musi być złożony oryginał tego dokumentu i udała się w kierunku kserokopiarki. Ja natomiast powróciłem do pasjonującej czynności którą było czekanie w kolejce.
***
Zastanawiania mnie, jak prawnie zdefiniowane jest pojęcie koloru? Czy w formalnym ujęciu kolor, to po prostu wrażenie zmysłowe, powstałe w reakcji na bodziec, jakim jest fala elektromagnetyczna o określonej częstotliwości? I jeśli tak, to czy w przypadku sytuacji, w której ktoś odwołałby się od tego, że jego dokument nie został przyjęty, należałoby powołać biegłych fizyków i neurobiologów? Którzy orzekliby czy jego podanie, w istocie jest wypełnione dwoma różnymi kolorami? Wszak zgodnie z taką definicją kolor byłby raczej cechą umysłu niźli przedmiotu...
?
Rozwiązanie godne Aleksandra Wielkiego. ;)
OdpowiedzUsuń